25 maja 2012

Takie niewinne… takie naiwne („Dr@pieżca” Terri Blackstock)


„Dr@pieżca” Terri Blackstock
wyd. Vocatio
rok: 2012
str. 312
Ocena: 4,5/6


Przyznam szczerze, że jakoś nie ciągnęło mnie do lektury Drapieżcy. Z jednej strony jakoś odstraszała mnie okładka. Tak wiem, nie ocenia się po niej książki. Ale przerażało mnie to wszędobylskie oko z wypustkami. Nawet teraz, gdy nie patrzę na nią a jedynie wspominam, przechodzą mnie ciarki. Po drugie - tytuł też nie zachęcał mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Jakoś wzajemnie gryzło mi się to oko z drapieżnikiem. Gdyby nie te dwa czynniki nie widziałabym absolutnie żadnego problemu z tą książką. Bo opis z obwoluty… tak, ten to zdecydowanie powodował u mnie wzrost adrenaliny, przyspieszone tętno i chęć umoszczenia się na kanapie z Drapieżcą. Ostatecznie, jak na porządnego czytelnika przystało, odrzuciłam obiekcje wynikające z czynników zewnętrznych, sięgnęłam po powieść i… przepadłam. Dosłownie. I narodził się we mnie strach. Bo i ja mogłam zostać ofiarą drapieżcy. Dlatego? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć koniecznie przeczytajcie poniższą recenzję.

Ella Carmichael, czternastoletnia uczennica jednej ze szkół mieszczących się w Huston nie miała za wiele szczęścia w swoim dość krótkim życiu. Przed laty, podczas jej narodzin, zmarła matka dziewczynki. Dla jej ojca, Davida, była to trauma z którą przez długi czas nie mógł się pogodzić. Zapewne gdyby nie Krista, starsza siostra Elli, ta ostatnia nie zaznałaby w życiu matczynej miłości. To siostra otoczyła ją opieką i to jej skrzydła opatulały ją, gdy działo się coś złego. Taką przynajmniej Krista miała nadzieję. Aż do dnia, gdy do jej drzwi zapukał policjant, z informacją, że znaleziono ciało dziewczynki, odpowiadające rysopisowi jej zaginionej przed dwoma tygodniami malutkiej siostry. Nie trzeba długo czekać, by przekonać się, to właśnie Ellę jej oprawca zakopał w płytkim grobie, wcześniej porywając, gwałcąc i katując. Strach ogarnia Huston, a Kristę opanowuje wściekłość. Bo dobrze wie, kto odpowiada za śmierć jej siostrzyczki. I nie mam tu na myśli bestialskiego mordercy, tylko tego, który stworzył portal GrapeVyne – Ryana Adkinsa. Według dziewczyny sposób wykorzystywania portalu społecznościowego przez nastolatki jest niedopuszczalny. Dzielą się na nim z setkami, a nawet tysiącami ludzi, każdym szczegółem swojego życia. Wszyscy wiedzą kim są, gdzie są, w co są ubrani, o której wychodzą do domu, do jakiej szkoły chodzą. Nie ma tajemnic. Nie ma sfery prywatnej. Nie ma bezpieczeństwa. I właśnie o wzrost poziomu ochrony nastolatków w sieci Krista chce walczyć z Ryanem. Czy jej się to uda? Czy jeden  z najbogatszych ludzi na świecie znajdzie dla niej chwilę? Czy uda się jej przekonać go o słuszności swoich poglądów? Czy zadziała na czas? Czy uda się jej w ten sposób ochronić inne dziewczyny? Czy morderca przestanie grasować? A może wręcz przeciwnie, dramatycznie wzrośnie liczba ofiar? Ja Wam tego nie zdradzę, jeśli chcecie wiedzieć, jak skończy się ta historia, musicie sięgnąć po powieść Terri Blackstock zatytułowaną złowieszczo – Drapieżca.

Czy wiedzieliście, że drapieżca to po angielsku predator? Ja jakoś nigdy tego nie skojarzyłam. Predator był dla mnie zawsze predatorem, maszyną do zabijania, nazwą własną zwierzaka znanego z filmów. Ze zwrotem drapieżca w ogóle rzadko się spotykałam. Dopiero podczas lektury omawianej książki dowiedziałam się, że oba te zwroty są swoimi odpowiednikami w różnych językach. To tylko dowodzi tego, że człowiek uczy się przez całe życie.

Jak wspomniałam na początku wsiąkłam w tę powieść od pierwszego napisanego przez autorkę zdania. Nie mogłam się opanować i czytałam ją w każdej w miarę wolnej chwili. Lektura minęła mi więc w ekspresowym tempie. Całość napisana została przystępnym językiem, czego absolutnie się nie spodziewałam. Mimo informatycznego wykształcenia obawiałam się, że nie zrozumiem co autorka ma do przekazania. Spodziewałam się zagmatwanej akcji i sporej ilości niezrozumiałych dla mnie zwrotów. Dostałam bardzo fajną książkę z jasno sprecyzowanym przekazem. Przyznam, że po jej lekturze przyjrzałam się dokładniej własnym profilom na portalach społecznościowych. Czy nie ujawniam za wiele? Czy nie jestem potencjalną ofiarą? Czy jestem bezpieczna w sieci? Dokładnie taki efekt powinna wywołać ta książka. I taki wywołała. Przynajmniej u mnie. Może i Was poruszy? Drapieżca ma oczywiście i słabsze punkty. Wydaje mi się, że autorka nie przyłożyła się do zakończenia powieści. Cała akcja toczyła się w konkretnym tempie, a tu nagle bęc i koniec. Kilka stron i już autor nie ma nic więcej do powiedzenia. Według mnie to nie tak powinno wyglądać. Tym bardziej, że autorka nie wyjaśniła wszystkich poruszonych w książce kwestii. Nie lubię gdy powieść kończy się w ten sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to poruszająca i pouczająca lektura, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Polecam.

Za książkę dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece
 Baza recenzji Syndykatu ZwB

4 komentarze:

  1. Mnie się okładka tej książki spodobała... sama nie wiem, czemu :) A i książkę samą mam na oku od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. od dawna poluję na tę książkę, ale jakoś nie udaje mi się jej zdobyć :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna zachęcająca recenzja. Coś w tym musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę o tej książce a już chcę ją mieć w swoich łapkach! A to wszystko "przez" Twoją recenzję! :D Dziękuję zatem! :*


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń